Globalizacja centralnie sterowana

Korporacyjne wojny przeciw Narodom.

Artykuł opublikowano w 2017 roku.

 

- Globalizacja – ogół procesów prowadzących do coraz większej współzależności i integracji państw, społeczeństw, gospodarek i kultur, czego efektem jest tworzenie się "jednego świata”, światowego społeczeństwa; zanikanie kategorii państwa narodowego; kurczenie się przestrzeni społecznej i wzrost tempa interakcji poprzez wykorzystanie technologii informacyjnych oraz wzrost znaczenia organizacji ponad- i międzynarodowych, w szczególności ponadnarodowych korporacji.

- Wolny rynek – rodzaj rynku, na którym wymiana dóbr dokonuje się w wyniku dobrowolnie zawieranych transakcji pomiędzy kupującymi a sprzedającymi przy dobrowolnie ustalonej przez nich cenie. Na wolnym rynku kupujący i sprzedający nie podlegają żadnym ograniczeniom ani przymusowi ze strony podmiotów zewnętrznych (np. władzy publicznej), a warunki transakcji – w szczególności cena – zależą jedynie od ich obopólnej zgody. Przeciwieństwem wolnego rynku jest rynek regulowany. Suma indywidualnych i dobrowolnych decyzji transakcyjnych podmiotów wolnego rynku przejawia się na rynku w postaci popytu i podaży. W procesie interakcji spontanicznych decyzji kupujących i sprzedających, zwanym mechanizmem rynkowym dochodzi do ustalenia się równowagi rynkowej, czyli zrównania popytu z podażą oraz ustalenia ceny równowagi. Koniecznym warunkiem zaistnienia wolnego rynku są precyzyjnie określone prawa własności przede wszystkim w odniesieniu do środków produkcji oraz wytworzonych dóbr.

Takie są ogólne zasady dwóch autonomicznych (niezależnych) wizji w ekonomii. Rozumiejąc te pojęcia każdy może swobodnie określić swoje sympatie do jednej z tych wizji. Należy sobie zdawać sprawę, że są one 'przeciwstawne' i nie zadziałają wspólnie.

  • "Wolny rynek" to zasada istniejąca, odkąd ludzkość sięga pamięcią; co najmniej kilka tysięcy lat. Bez wątpienia przyczynił się do rozwoju cywilizacyjnego i budowy imperiów.

  • "Globalizacja" to nowe zjawisko (nie sprawdzone do końca) Niektórzy twierdzą, że zjawisko 'globalizacji' powstało w Europie w czasie zdobyczy geograficznych przed kilkuset lat). "Globalizacja" od samego początku była siłą destrukcyjną - współ-budowała nowe kolonie, degenerowała tradycje i prawo tubylcze w Afryce, w Azji, innych częściach świata; korumpowała rdzenną ludność, okradała z dóbr naturalnych, stosowała wyzysk, przymus, itp., itd.

Czyli dokładnie tak jak 'globalizacja' działa w obecnych czasach.

W przekazie medialnym i społecznym sprytnie próbuje się przemycić kłamliwą tezę, że 'wolny rynek' i 'globalizacja' to nierozerwalna 'całość'. Są to treści szkodliwe i nieprawdziwe - próbujące w świadomości narodowej poszczególnych narodów postawić znak równości pomiędzy tymi obiema wizjami ekonomicznymi - wzajemnie się wykluczającymi (nawet jeśli niektóre elementy są równoległe i tożsame to całościowo są przeciwwagą i negacją).

  • Postawienie znaku równości pomiędzy tymi znoszącymi się wzajemnie wizjami ekonomii to świadectwo ignorancji lub braków w wykształceniu ekonomicznym.

Najśmieszniejszy jest fakt, że obecnie tzw. 'globalizacja' nie istnieje w ogóle albo - jeśli istnieje - to w wąskich przestrzeniach handlu.

! A to co teraz istnieje to "centralne zarządzanie ekonomią". Centralne, ponieważ decyzje światowego handlu są wypadkową decyzji dużych korporacji w tym banków światowych.

! Zjednoczone Korporacje niczym plenum KC PZPR budują długofalowe plany ekspansji i wrogich przejęć, dotacji, kredytów, miejsc inwestycji....

! Obecnie beneficjentem tych 'korporacyjnych decyzji' są Chiny, ale Chiny w ocenie dużych korporacji już się 'kończą' co dowodem są chociażby pośpieszne chińskie inwestycje w Afryce, aby zmniejszyć koszty produkcji i zahamować wzrost cen swoich produktów na własnym rynku. Te rozpaczliwe ruchy chińskich polityków są spóźnione.

W błędzie jest ktoś, kto myśli, że Chiny są 'samo-decyzyjne'. Tak szybko jak Chiny osiągnęły imponujący wzrost gospodarczy (wyłącznie dzięki inwestycjom z USA oraz przekazu nowoczesnego 'high-tech' i zatrudnieniu licznych specjalistów z USA) tak samo szybko Chiny mogą gospodarczo ostro 'zahamować'. Należy pamiętać, że chińskie rezerwy są w większości US dolarach a nie Euro czy rublach. Jeśli nawet obywateli USA jest kilkakrotnie mniej od Chińczyków - to tzw. chińska siła i rozwój ekonomiczny zależy tylko od rynku zbytu USA. A tego rynku nikt nie zastąpi nawet Unie Europejska.

Ale co z tą "centralną globalizacją"? No właśnie, dlaczego 'centralną'?

Ponad 90% produkcji i korzyści z globalizacji czerpią tylko Chiny - nie GLOB! Tylko Chiny. Zjawisko to powinno nazywać się "chinolizacją" a nie 'globalizacją'. Prawie wszystko produkuję się w Chinach a nie na całym globie - to, dlaczego 'globalizacja'?

Bo w taki sposób korporacje i ich korpo-ludki oszukują społeczeństwa. Dziwne, że te głupoty powtarzają akademicy często z tyt. profesora.

Ktoś powie, że przecież Indonezja czerpie zyski.... Indonezyjski zysk to kilka procent z tzw. globalizacji, często jest po to, aby pokazać "ludzką twarz korporacji", której w chińskim reżimie nie można znaleźć.

Korporacje nie bez powodu w latach 80- tych XX wieku wytypowały Chiny - to idealne miejsce do korporacyjnych interesów; biedna i zastraszona ludność, centralna władza, brak kapitalizmu, brak organizacji pozarządowych, kontrolowane media, skorumpowani urzędnicy, nieprzejrzystość procedur przetargowych itp., itd... Czyli typowa średniowieczna kolonia - idealna do korporacyjnego biznesu!

Ustrój polityczny Chińskiej Republiki Ludowej - demokracji ludowej: faktyczną władzę pełni jedna partia Komunistyczna Partia Chin. Jej ideologia, jest jednocześnie naczelną ideologią państwową. To idealny ustrój dla dużych korporacji, które sponsorują i dbają, aby w Chinach tak było. Chińska Partia Ludowa to ulubieniec korporacji i globalistów.

Ale w tym całym 'korporacyjnym bełkocie' zapomina się... o tzw. "czynniku ludzkim" - czyli samoocenie; obywatel czuje większe szczęście z pracy o unikalnym charakterze od sytuacji, w której jest bez pracy czy wykonuje proste, nieskomplikowane czynności. Pozbawieni pracy w swoim sąsiedztwie w skutek korporacyjnych intryg muszą wyjeżdżać za pracą lub przyjąć pracę za dużo mniejszą pensję. Co z tego, że mogą kupić sobie tani chiński bubel za 99 centów - kiedy ich pensje to 'cień' pensji z przed tzw. 'chinolizacji'.

Jeśli obywatel USA dzięki "patriotycznej ekonomii", - którą zapowiada prez. Trump - zarobi o 200% więcej to co mu szkodzi zapłacić za towar 50% drożej. Sztuka polega na tym, ile wynosi pensja i realna jej siła nabywcza a nie na tym, ile kosztuje chiński produkt.

Polecane artykuły / Przeczytaj również: