Skuteczna polityka USA

Nowe kierunki i wizje.

Artykuł opublikowano w 2018 roku.

USA prowadzi obecnie politykę zagraniczną na zupełnie nowym poziomie od chwili zakończenia II wojny światowej. Można w niej znaleźć wiele nowych idei - ale też mnóstwo kontr-idei. Całkiem nowa architektura strefy wpływów Stanów Zjednoczonych i zaskakujących bezprecedensowych sojuszy jest wynikiem odważnych wizji nowej ekipy polityków skupionych przy prezydencie D. Trumpie.

Po raz pierwszy w powojennej historii Stanów Zjednoczonych wymieniono sporą liczbę bezużytecznych polityków - a w ich miejsce powołując i zatrudniając odważnych wizjonerów, którzy wypowiedzieli bezwzględną walkę wszystkim siłom próbującym zagrozić dominacji USA, czyli wolnemu światu. Robią wiele aby nie cofnąć planety do okresu mrocznego średniowiecza!

Północna Korea.

Dla wielu liberalnych pro-chińskich oraz pro-rosyjskich dziennikarzy i obserwatorów polityki międzynarodowej "polityczne zbliżenia" Trump'a i Kim Jong Un'a to jakaś farsa polityczna, z której po roku - od pierwszego spotkania - niewiele wynikło...

Ale jest właśnie dokładnie odwrotnie! Dużo wynikło jak na polityczne możliwości komunistycznej Korei Północnej!

Należy pamiętać, że Kim Jong-Un bryluje w swoim państwie wśród licznych wrogów i komunistycznego jądra wkurzonych generałów opłacanych zarówno przez Moskwę jak i przez Pekin! Polityczny romans Kim'a z USA powoduje wściekłość Rosji i Chin ponieważ oba te reżimy używały Korei Północnej jako swoiste narzędzie do straszenia Stanów Zjednoczonych (Hawaje) czy Korei Południowej ale i Japonii, Singapuru czy nawet Tajwanu. Korea Północna skutecznie absorbuje uwagę floty USA na Pacyfiku.

Jeśli Rosja i Chiny utracą wpływy w Korei Północnej - to nie będą mogli jej używać jako narzędzie do swojej nikczemnej polityki daleko-wschodniej. Rosja i Chiny będą musiały prowadzić swoje agresywne działania w rejonie Pacyfiku bez "przykrywki" Korei Północnej. A to wiele zmienia: wizerunkowo i politycznie.

Kim Jong-Un prowadzi ryzykowną grę przeciw Moskwie i Pekinowi, w której ryzykuje wszystko. Dlatego właśnie Donald Trump zbytnio go nie pogania i wykazuje wyjątkową cierpliwość. Można sądzić, wymiana tajnej korespondencji i poczty kurierskiej pomiędzy oboma państwami jest szczególnie obfita, skoro kalendarz spotkań politycznych jest zapełniony.

Ale jest jeszcze coś innego, co dla polityki Stanów Zjednoczonych może odgrywać kluczową rolę na Dalekim Wschodzie... Coś, co wielu dziennikarzy i obserwatorów nie dostrzega... albo nie chce dostrzec. Natomiast jest dostrzeżone przez Rosję i Chiny! To coś budzi ich ogromny niepokój!

Bo jeśli Trump i jego ekipa przeciągnie na swoją stronę państwo nuklearne - ze swoją skuteczną techniką rakietową - jakim niewątpliwie jest Korea Północna... To zmieni to całkowicie architekturę geopolityczną całego regionu!

Może Trump'owi nie chodzi wcale o denuklearyzację Korei Północne?! Może Trump potrzebuje narzędzia nuklearnego jakim jest Korea Północna do zastraszenia Chin i azjatyckiej części Rosji?! Trump cały czas twierdzi, że największe zagrożenie to Chiny a najgroźniejszy obszar zapalny to Daleki Wschód. Przecież "jakby coś" to nikt w ONZ nie oskarży bezpośrednio USA... tylko niesforną Koreę Północną!

Jeśli właśnie tak gra Trump - to należy przyznać, że to genialne posunięcie!

Wyrwać z wpływów Rosji i Chin narzędzie polityczne w postaci nuklearnej Korei Północnej oraz osadzić ją po swojej stronie i zacząć używać jej przeciw byłym sponsorom (Rosji i Chinom) to jak idealne wrogie przejęcie korporacyjne poprzez giełdę!

Czy tak realizuje Trump swoją politykę zagraniczną - czerpiąc ze swoich wcześniejszych osiągnięć biznesowych?

Francja.

Minęły czasy kiedy Donald Trump gościł w Białym Domu francuskiego prezydenta ‘(E)manuela’ (ha ha). Donald w czasie tych wizyt był szczególnie miły dla francuzika... Zdejmował mu paprochy z garnituru a nawet prowadził za rękę do wspólnego briefing medialnego.

Ale francuzik to kompletny tłumok i "nie załapał" jakie wyróżnienie go spotkało... wrócił do tej "swojej" Francji i dalej robił głupie rzeczy arogancko wkurzając architektów "nowej polityki" USA! Najwidoczniej '(E)manuel' (ha ha) nie załapał planu Trump'a. Jak na ironię francuzik '(E)manuel' powiedział coś, co mocno wkurzyło "mocniejszych od niego"... powiedział, że chce budować nowe, silne wojsko europejskie do ochrony Unii Europejskiej przed: m. in. USA!

'(E)manuel’ po prostu ostro "przegiął". A Trump wywalił francuzika z listy swoich przyjaciół i sojuszników. Architekci Trump'a z NSA, CIA i reszty rządowych agencji rozpoczęli natychmiast dokładnie zaplanowane usunięcie przygłupiego '(E)manuela' z funkcji prezydenta 5 Republiki (aby głupek jeszcze więcej nie pogrążał UE i Francji).

Zdolni i rozsądni agenci Stanów Zjednoczonych wykorzystali już pierwszą nadarzającą się okazję i "zainwestowali" w ruch Żółtych Kamizelek - udzielając temu ruchowi swoje ciche i skuteczne wsparcie (przecież nikt rozsądny nie uwierzy, że ociężali mentalnie Francuzi raptem dostali takiego wigoru).

Żółte Kamizelki już uczyniły z '(E)manuela' fajtłapę i nieudacznika politycznego - domagając się wywalenia '(E)manuela' z prezydentury i zastąpienia go kim innym (kimś, kto będzie milszy dla USA).

Francuzik '(E)manuel' to produkt finansjery - zresztą tej samej finansjery, która sponsorowała III Rzeszę. '(E)manuel' pracował w bankach tej finansjery, która sponsorowała wszystkie strony konfliktu nawet w czasie I wojny światowej... Jego sponsorzy i jego wątpliwej jakości mentorzy dając mu francuską prezydenturę - zażądali siłowego wprowadzenia "globalizmu" w Unii Europejskiej, eliminacji polityki narodowej w Warszawie i Budapeszcie oraz zerwanie kontaktów z najważniejszym sojusznikiem, jakim są Stany Zjednoczone ponieważ Donald Trump jest "antyglobalistą" i zdecydowanym patriotą. "USA First!".

Mur.

"Trump i przyjaciele" realizują - dawno oczekiwaną przez zdrową część społeczeństwa USA - misję skutecznej ochrony swojego terytorium. Budowa nowego muru przebiega szybko - wbrew "globalistom" takim jak Soros, który już sponsorował liczne pochody nielegalnych. Politycy z partii Demokratów próbują, bezskutecznie obciąć budżet na dokończenie muru. Elektorat demokratów to Latynosi, którzy "kradną miejsca pracy" i “psują rynek płacy” wielu obywatelom USA.

Z powodu niewpuszczania nielegalnych tuż przy granicy USA - Meksyk dochodzi do eskalacji przemocy oraz bijatyk z Policją. Nielegalni są chamscy i agresywni; rzucają przedmioty w stronę chroniących granicy agentów federalnych i wojska. Przekupieni dziennikarze oraz politycy z partii demokratycznej twierdzą, że to biedni ludzie, którzy z głodu pokazują złość i przemoc... oni tylko chcą pracy... i szansy spełnienia swoich marzeń.

Tylko dlaczego kosztem obywateli USA?! - pyta Trump - Jeśli czują tak ogromną złość przeciw wojsku i policji chroniącej granicę USA to niech wracają do siebie i tam walczą ze swoją policją i ze swoim wojskiem... Niech sami u siebie wywalczą i zbudują dobrobyt... Niech usuną zły reżim! Bo mieszkańcy USA nie chcą nowych przybyszów i uważają że nic im się od USA nie należy.

Ale jest jeszcze inny ważny powód ochrony wewnętrznej granicy USA. Otóż od kilku lat wzrósł o kilkaset procent haniebny proceder przemytu nieletnich do Stanów Zjednoczonych. Część z nich trafiało do farm rolnych jako tania siła robocza... ale reszta znikała w USA w tajemniczych okolicznościach. Wielu dziennikarzy omijają temat z daleka w obawie o swoją pracę w koncernach. Gazety udają że nie ma o czym pisać. A problem jest spory! Uwikłani są w to politycy łącznie z fundacją Clinton'ów!

Donald Trump rozpoczął walkę przeciw tej patologii ale porusza się w tej kwestii ostrożnie aby nie wejść w otwartą kolizję z przeciwnikiem - to różnego rodzaju tajne stowarzyszenia oraz korporacyjne grupy zrzeszające patologiczne loże. (Trump'owi- jak do tej pory - nie udowodniono żadnego członkostwa w żadnej tajnej patologicznej fundacji czy stowarzyszeniu).

Trump to człowiek "z zewnątrz" nawet dla polityków z jego partii. George Bush czy Jeb Busch (uczestniczący w dziwacznych rytuałach) to jego zajadli krytycy. W tej sytuacji Trump wznosząc mur graniczny próbuje odciąć tajne stowarzyszenia od przypływu nieletnich z biednych państw (możliwe że chroni ich prze różnymi sektami).

Demokraci łącznie z H. Clinton i fundacją Clinton'ów, - która ta fundacja ściąga nieletnich do USA rzekomo dla polepszenia ich bytu, - ostro sprzeciwiają się planom budowy muru aby wesprzeć patologiczne lobby przemytu nieletnich (afera "pizza gate" z udziałem polityków i fundacji Clinton'ów).

Syria.

W czasie prezydentury poprzednika prezydenta D. Trump'a doszło do wielu niekorzystnych sytuacji dla USA, gdzie zaangażowanie wojskowe Stanów Zjednoczonych niekoniecznie było racjonalne - a nawet mocno dyskusyjne!

Obecna ekipa Trump'a sprząta skutki niszczącej polityki poprzedników. Przykładem jest Syria. Liczne wojny na Bliskim Wschodzie rozwaliły dotychczasowy (dość specyficzny) porządek w regionie. Szczególną głupotą popisała się wtedy H. Clinton jako sekretarz spraw zagranicznych. Czy ktoś pamięta słynny już przycisk "reset" z błędem ortograficznym w cyrylicy wręczony Ławrowowi przez Clinton? No właśnie: "jaki przycisk - taki polityk"!

I w taki sposób Putin się rozbestwił, że pierwszy raz od czasów zakończenia "zimnej wojny" Rosja zainstalowała swoje bazy wojskowe na Bliskim Wschodzie; a dokładnie w Syrii. Przy okazji tych wojen pojawiło się ISIS, które - według plotek – mogło być tworem tajnych agencji, w tym również agencji zarządzanej przez sekretarza stanu H. Clinton.

No cóż, po H. Clinton wielu głupich rzeczy można się spodziewać...!

Ale pomijając wiele kwestii związanych z tymi wojnami to warto omówić jedną, tą szczególnie ważną dla bezpieczeństwa bezpośredniego Europy i sojuszu NATO. Chodzi o Turcję... Turcja to jedyny sojusznik NATO ulokowany w Azji. Turcja kontroluje w całości cieśninę Bosfor (czyli Morze Czarne i Azowskie). Turcja jako jedyny sojusznik NATO może skutecznie związać rosyjskie siły wojskowe na południu Rosji. W Turcji stacjonują siły uderzeniowe USA.

Gdyby Rosja zdecydowałaby się zaatakować Europę i NATO to byłoby ogromnym obciążeniem dla Rosji wystawić dodatkowe skuteczne siły przeciw Turcji i wojskom USA tam stacjonującym. W takiej sytuacji to wielkie ryzyko dla Rosji i wielka niewiadoma co do wyników ataku. Turcja jako europejski i azjatycki sojusznik NATO powinien zareagować skutecznie w obliczu własnego zagrożenia - ponieważ tylko szybkie zaangażowanie Turcji w konflikt zapewnia jej sukces.

Trump odziedziczył po poprzednim prezydencie Stanów Zjednoczonych liczne agendy państwowe, które niekoniecznie pracowały dla dobra i potęgi USA. W tych agendach do dziś pracują agenci i wojskowi uwikłani w dziwne sojusze.

Jednym z nich był minister obrony gen. James N. Mattis,którego zastępcy oraz doradcy skutecznie niweczyli aspiracje Trump'a. Trump wkurzył się solidnie i gen. Mattis stracił wpływy oraz posadę. Oficjalny powód rezygnacji generała to samodzielna decyzja Trump'a o wycofaniu wojsk USA z Syrii. Trump nakazał też aby cały tzw. "cywilny personal" opuścił Syrię w ciągu doby od wydania tej decyzji.

Istniała obawa, że tzw. "cywilny personal" jeszcze mianowany w 2014 roku jest zbyt autonomiczny (czytaj: "nielojalny") w stosunku do Waszyngtonu a jego cele i sposób działania 'nieklarowny' i 'nieczytelny' dla nowo powołanych generałów i dyrektorów agend federalnych.

Chociaż kontyngent wojskowy USA w chwili ogłoszenia decyzji o wycofaniu liczył tylko 2000 żołnierzy to środki wydawane na zaangażowanie Stanów Zjednoczonych przewyższały wielokrotnie nieracjonalny budżet...! Gdzie więc szły pieniądze? Na tzw. "cywilny personel", który prowadził tajne operacje; tak tajne, że nawet Trump i Kongres USA nie miały pojęcia!

Efektem tych patologicznych tajnych akcji została naruszona lojalność Turcji do NATO. Najpierw próba puczu wojskowego w Stambule (Turcja wskazywała na poszlaki wskazujące udział tzw. 'personelu cywilnego'), potem nielogiczny sojusz wojsk USA z Kurdyjską Partią Pracy znienawidzoną przez Turcję (oczywiście Kurdom należy się niepodległość - ale z pewnością nie kosztem rozwalenia sojuszu wojskowego NATO i wycięciu z sojuszu tak ważnego sojusznika jakim jest Turcja).

Ale farsą był fakt, kiedy minister obrony USA James N. Mattis blokował sprzedaż dla sojuszniczej Turcji zestawu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego "Patriot"! (wymagana pozytywna opinia resortu obrony aby rozpocząć procedowanie w Kongresie USA). Ostro wkurzona Turcja zdecydowała więc kupić zestaw przeciwlotniczy i przeciwrakietowy od Rosji! (ku sporej i nieukrywanej radości Putina).

Wtedy Trump zareagował błyskawicznie: gen. Mattis do wymiany; cały tzw. 'personel cywilny' odwołany i pozbawiony budżetu oraz pensji! Potem została udzielona natychmiastowa akceptacja Kongresu USA na sprzedaż zestawu "Patriot" dla Turcji już kilka godzin po tym jak odejście z funkcji ogłosił gen. Mattis. Tym posunięciom Donald Trump uratował integralność NATO z Turcją i wzmocnił jej potencjał wojenny udostępniając system "Patriot".

Gen. James N. Mattis jako minister obrony USA był przeciwny budowie w Polsce tzw. "Fort Trump" oraz opóźniał dokończenie budowy tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Polska nie powinna więc rozpaczać po jego wywaleniu z roboty. Obecnie w Pentagonie panuje opinia, że jego następca będzie łaskawiej traktował oczekiwania i potrzeby Polski.