GROM i jego zmęczone ‘Gromiki’.
Artykuł opublikowany został wiosną 2018 roku.
Z okazji opublikowanych – całkiem niedawno – w prasie artykułów o wojskach specjalnych RP do głosu zostali dopuszczeni główni aktorzy wojennego teatru działań w Iraku w czasie II Wojny w Zatoce Perskiej. Ówczesny dowódca grupy specjalnej GROM-u w sposób wyczerpujący opisał całą akcję ataku i zdobycia platformy chronionej przez Gwardię Iracką – choć nie wykluczone, że coś zataił dla tzw. ‘dobra sprawy’.
Jakkolwiek z treści przekazanych przez wspomnianego dowódcę operacji w Iraku dowiedzieć się można całkiem sporo o jej przebiegu i efektach.
Przypomnieć należy, że ów dowódca to żołnierz, który jako pierwszy Polak przeszedł pozytywnie szkolenie Rangers'ów (Ranger) w USA.
Czy tylko dlatego że był pierwszym wytypowanym do tego szkolenia przez Sztab Generalny RP? Po nim jeszcze kilkunastu Polaków zaliczyło to szkolenie….
... A w latach 2014/2015 zaliczyły to szkolenie po raz pierwszy w historii dwie kobiety Sił Zbrojnych USA; kapitan i porucznik (zobacz te kobiety - LINK). Nie miały żadnej taryfy ulgowej, a wielu tzw. ”twardych facetów” odpadło ze szkolenia przed czasem. Od tamtej pory dumną naszywkę Rangers'ów przyszyło sobie jeszcze kilka następnych ambitnych kobiet.
LINKI:
Ale zdobycie naszywki to dopiero początek drogi Ranger’a. Według oczekiwań dowόdcόw - Ranger powinien kontynuować ”bycie aktywnym Ranger’em” poprzez uczestnictwo w licznych zawodach organizowanych specjalnie dla nich przez Siły Zbrojne USA. Są to wymagające zawody dla prawdziwych ”twardzieli”. Czy polscy komandosi w nich uczestniczą?
Kobiety, żołnierze Sił Zbrojnych USA z pewnością zdobyłyby te naszywki Ranger'ów już dawno temu – jeszcze przed tym, kiedy zdobył je po raz pierwszy Polak i dzielny dowódca operacyjny GROM-u – gdyby kobiety jako żołnierze byłyby dopuszczone do takich szkoleń….
Niestety regulamin wojskowy USA zakazywał kobietom przechodzić tak brutalnych szkoleń. Historia pokazała, że uprzedzenia w stosunku do kobiet były błędne!
Wracając do ”epickiej opowieści” polskiego ‘pierwszego polskiego Ranger’a…. Otóż opowiada (a raczej poskarżył się dziennikarzom), że w czasie akcji w Zatoce Perskiej żołnierze musieli dźwigać ciężki sprzęt i narzędzia... i że każdy z komandosów GROM-u dźwigał 30 kg, tego metalu, a niektórzy nawet więcej!
KOMANDOSI GROM vs LEGIONIŚCI RZYMU
Trochę to dziwne żale, bo w starożytności każdy z legionistów rzymskich musiał nosić 40 kilogramowy sprzęt, pokonując od 25 do 40 km dziennie. A należy pamiętać, że Rzymianie do 'dużych chłopów' nie należeli, a wojowie z Germanii wręcz z nich się śmieli.
KOMANDOSI GROM vs RYCERZE
Polski ”pierwszy Ranger” opowiada, jak było ciężko wspinać się po ścianie platformy ze sprzętem, tak, aby nikt z Gwardii Irackiej ich nie usłyszał…
W średniowieczu europejscy rycerze zakuci w zbroje zdobywali o wiele wyższe mury zamkowe... i to w czasie nocy skrycie, jak i w dzień w czasie ostrzału załóg obronnych. Wojny takie odbywały się licznie i co roku w każdym państwie europejskim.
Rycerze dźwigali ciężkie miecze, topory i elementy zbroi. Każdy z tych rycerzy nosił miecz tak ciężki, że z pewnością wielu komandosów z GROM-u miałoby kłopoty wznieść taki miecz do góry, a co dopiero sprawnie nim władać przez kilka godzin walki super-kontaktowej (bez wysoko zaawansowanych płynów energetycznych, odżywek sterydowych i bio-zaawansowanych uzupełniaczy kalorii – jakie do dyspozycji posiadają żołnierze wspόłczesnych sił specjalnych).
Rycerze w czasie bitwy pili zwykłą wodę - i to, jeśli mieli czas!
SNAJPERZY GROM vs ŁUCZNICY
Dowódca operacyjny GROM-u wspomina też o snajperach i ich roli trudnej do przecenienia. O tym, że tacy snajperzy ukryci w odległości kilkuset metrów od jądra zdarzeń ochraniają całą akcję. Snajper taki - wynika z jego wypowiedzi - to wysokiej klasy specjalista, który - zanim zostanie wyznaczony do akcji - musi przejść kilka specjalistycznych szkoleń, co może potrwać długie miesiące....
Historycy wojskowi, kaskaderzy oraz rekonstruktorzy ‘wojskowości starożytnej i średniowiecznej’ twierdzą, że aby wyszkolić łucznika zdolnego osłaniać w bitwie żołnierzy lub chronić skutecznie straż przednią czy straż tylną kolumny wojskowej – musiał zdobywać umiejętności łucznicze przez lata, a nawet przez kilkanaście lat w przypadku ochrony osobistej dowódców.
Łucznik taki miotał strzały z każdej pozycji strzeleckiej pieszej; dynamicznej i stabilnej, w czasie marszu, biegu, jazdy konnej strzelając do przodu oraz strzelając do tyłu.
Musiał wystrzelić celnie i skutecznie tuzin strzał na odległość 200 metrόw ciągu trzech oddechów! Chociaż wtedy nie istniały wzory balistyczne oraz dokładne mierniki wiatru i zawilgocenia powietrza - to łucznik potrafił
- oddać skuteczny strzał do 400 metrów z łuku twardego, zmodyfikowanego w Europie Zachodniej
- lub łuku kompozytowego sklejonego z dwόch a nawet trzech rodzajόw drewna.
Porównując ukrytego strzelca, jakim jest snajper często współdziałający wespόł z koordynatorem oraz samodzielnego i widocznego dla wroga łucznika, który miota strzały często bezpośrednio na polu bitwy….
... To któremu z tych dwóch należy przydzielić najwyższe oceny?
Pytanie retoryczne.
KIEPSKA KONDYCJA ŻOŁNIERZYKÓW GROM
I jeszcze fragment wspomnień dowódcy operacyjnego GROM-u dotyczący kondycji ”pierwszych komandosów RP”. Otóż stwierdził on, że komandosi GROM-u byli tak zmęczeni tą akcją (swoją pierwszą w historii jednostki), że poszli spać.
Wtedy właśnie zadzwonił telefon, aby się operatorzy GROM-u obudzili i przyszykowali się do następnej akcji.
... Ale dowódca odpowiedział, że wykluczone, bo są strasznie zmęczeni…(sic!).
Jeszcze długo komandosi z USA śmiali się i ironizowali z komandosów GROM-u.... Śpiewali im nawet kołysanki (po angielsku) - ale o tym 'dzielny dowódca' GROM jakoś nie wspomniał ani dziennikarzom... ani w swojej dziwacznej książce.
- W roku 1920, kiedy w kierunku Warszawy parły siły bolszewickie, aby ją zdobyć, wielu Polaków; starych i młodych, trzynasto i czternast-letnich ruszyło na odsiecz Warszawie z wielu miast Polski.
- Marsz z Krakowa do Warszawy tych ochotników był tak szybki i energetyczny, że sami bolszewiccy generałowie nie mogli w to uwierzyć i poprowadzić w tak szybkim tempie swoich regularnych żołnierzy. O świcie ci zmęczeni przybysze – ochotnicy stali już w szyku bojowym by w końcu dnia po bitwie radować się z rozbicia bolszewików.
- Polska husaria czasem tak nieliczna i zmęczona dokonywała nawet do dwunastu szarż w ciągu dnia na przeciwnika i odnosiła zwycięstwa.
- Powstańcy Warszawy w roku ’44 walczyli zmęczeni i bez snu wiele dni!
W tym kontekście opowieści ”pierwszego polskiego Ranger’a ”o potrzebie snu żołnierzy oraz ich niespotykanego zmęczenia są – co najmniej - niezrozumiałe (czytaj: śmieszne i żenujące). Żołnierze współcześnie mają przecież dostęp do ”środkὀw energetycznych”.
Ale 'dzielny dowódca' GROM nie chce aby jego żołnierze korzystaLI z odżywek, bo....
... preferuje 'metody naturalne' - czyli KOŁYSANKI.
Cały narόd powinien odśpiewać kołysanki dla dzielnych komandosόw z GROM-u tuż po każdej ich akcji. Wtedy komandosi GROM-u będą mogli zasnąć spokojnie i zregenerować swoje utracone kalorie....
SENS TRENINGU RANGER'A
Dziwi postawa ”pierwszego polskiego Ranger’a”..., zwłaszcza że szkolenie Rangers’όw polega przecież nie na tym, aby zwiększyć ich sprawność fizyczną – bo taką sprawność muszą prezentować wcześniej – aby w ogόle mogli się zakwalifikować wstępnie do tego szkolenia.
”Ranger Training Brigade” (pełna nazwa tego szkolenia) uczy jak w przetrwać w najtrudniejszych warunkach. Żołnierze są specjalnie głodzeni (chudną nawet po kilka kilo dziennie), są specjalnie osłabiani przez kilku dniowy brak snu i wyczerpujące ćwiczenia, zadania bojowe i długie biegi. Żołnierze są specjalnie wychładzani – stoją lub siedzą w zimnej rzece w nocy dźwigając ciężkie przedmioty. Szkolenie trwa 61 dni a żołnierze ważą po jego zakończeniu połowę tego co ważyli przed szkoleniem. Celem takiego treningu jest hartowanie psychiki żołnierza i ogromnej motywacji przetrwania na polu bitwy oraz w każdych innych warunkach!
PIERWSZA AKCJA GROM - BEZ LOGISTYKI
Oczywiście, ogόlnie znany jest fakt głupoty όwczesnych polskich politykόw, ktόrzy wysyłali żołnierzy na akcje bojowe w czasie II Wojny w Zatoce Perskiej! Tak, to była ekipa z SLD Aleksandra Kwaśniewskiego i Janusza Zemke (2001 – 2005 sekretarz stanu w MON).
Wysyłali żołnierzy bez jakiejkolwiek logistyki!
- Sztab Wojaka Polskiego zrzucał całą odpowiedzialność za transport oddziałów GROM-u w Iraku na oficerόw GROM-u, ktόrzy nie dysponowali odpowiednimi dokumentami ani budżetem (byli pozbawieni środkόw transportu).
- SLD i MON zafundowało żołnierzom GROM-u najtańsze polisy ubezpieczeniowe (nawet żołnierze Republiki Czeskiej i Węgier dostali korzystniejsze polisy od swoich rządów). Ukraina też wykupiła droższe ubezpieczenia dla swoich żołnierzy – walczących w Zatoce Perskiej.
... Z drugiej jednak strony Jednostka Wojskowa GROM rekrutuje ochotnikόw…. Polska uczestniczy w misjach wojskowych ONZ od 50 lat; polscy żołnierze patrolują linie graniczne i rozjemcze. Ale najwięcej było na misjach polskich saperόw, ktόrzy wcale nie mieli lepszych warunkόw, ale jakoś nie narzekali. Saper to najniebezpieczniejszy rodzaj wojsk, ponieważ - jak mόwi stare wojskowe porzekadło: ”…saper myli się tylko raz…”.
SZKOLENIE OPERATORÓW GROM
Aby wyszkolić żołnierza GROM czy innych grup bojowych ‘specjalnego przeznaczenia’ potrzeba kilka lat, a sam sprzęt wojskowy i strzelecki jest tak prosty w użyciu jak nigdy dotąd w historii wojskowości.
W USA są liczne kluby strzeleckie dla osόb starszych (starcy i ludzie w wieku po produktywnym), gdzie dostęp do broni jest łatwy i uczą się sztuki strzeleckiej - z powodzeniem! Zdobywają liczne trofea w zawodach strzeleckich. Obojętnie czy strzelają z broni krόtkiej (odległość skuteczna 25 – 40 metrόw) czy broni długiej (odległość do 1000 metrόw).
Współczesny żołnierz nijak się ma do: wojów, rycerzy czy legionistów, których kariera zawodowa trwała 25 lat, a w przerwach pomiędzy wojnami budowali miasta, stadiony, mosty, akwedukty oraz inne niezbędne obiekty. Starożytni doskonale władali nożami, toporem, tarczą. Ich umiejętności pływania w rwących rzekach pozazdrościłoby wielu współczesnych zawodników-pływakόw kadr narodowych.
A w sztukach ”walki wręcz” trudno by znaleźć obecnie śmiałka, który by się zmierzył z takim starożytnym lub średniowiecznym wojem!
... Nie mówiąc już o gladiatorach czy ninja'ch lub o wojach Chrobrego - o ktόrych pisał iberyjski kronikarz (znany jako Iberyjczyk), że: "... każdy woj Chrobrego jest wart 12 innych... ".
Wojowie Chrobrego szkolili się od szóstego roku życia i kiedy osiągali pełnoletność każdy z nich unicestwiłby drużynę współczesnych komandosów - z obojętnie jakiego państwa... a słynny na całą Europę rycerz Zawisza Czarny nawet cały pluton obecnych komandosów.
- Szkolenie jednego ‘komandosa’ kosztuje nawet kilka milionόw złotych polskich.
- Szkolenie jednego pilota samolotu F-16 kosztuje kilka milinόw dolarόw. Natomiast szkolenie dowόdcy skrzydła czy eskadry to kwota od 12 milionόw dolarόw.
- Szkolenie załogi wspόłczesnego czołgu III i IV generacji to kwota kliku milionόw euro.
Są quasi-eksperci, ktόrzy twierdzą, że można za ”tanią kasę” wyszkolić super specjalistόw wojskowych – używając do tego celu ”trenarzy” i ”symulatorόw”... (?!)
To... jakby ornitolog uwierzył, że fruwa!
Otόż nic nie zastąpi poligonόw i używania prawdziwego sprzętu. Drogiego sprzętu!
Przed laty głośno było w mediach o załodze ‘Rosomaka’, ktόra w czasie zagranicznej misji wojskowej – wystrzeliła serię pociskόw z działka w sposόb nieuzasadniony. Cały narόd dowiedział się wtedy o cenach takich pojedynczych ekscesόw.… Ta wspomniana seria ogniowa kosztowała skarb państwa 60.000 PLN (tyle co nowy samochόd).
Piloci polskich samolotów bojowych F-16 są specjalistami (w swoim fachu) wcale nie gorszymi od żołnierzy Sił Specjalnych. Im też należy się szacunek - przecież wykonują zadania daleko za linią frontu i to często bez wsparcia.
A zgrany zespół czołgu czy drużyny czołgów - to dobrze wyszkoleni specjaliści, często o wiele większej sile i skuteczności bojowej od komandosów GROM-u. Nawet opowieści i filmy o czołgistach mogą być wielce interesujące, jak chociażby hit polskiej telewizji: ”Czterej pancerni i pies”.
- Żołnierze GROM-u są szkoleni do zdobywania niedużych obiektów, odbijania zakładników, ratowania zestrzelonych pilotὀw i ograniczonych akcji zaczepnych.
- Na linii frontu czy polu bitwy o dużym nasileniu ognia z użyciem ciężkiej artylerii, wojsk pancernych oraz lotnictwa – wartość bojowa komandosów GROM-u jest znikoma, ponieważ nic nie wnosi.
- Natomiast przy zdobywaniu obiektόw daleko za linią frontu żołnierze GROM-u są jedyni, ktόrzy te zadania wykonają perfekcyjnie. Czołgiści nic nie wnoszą do takiej akcji a ich umiejętności będą w ogόle niewykorzystane.
Polacy powinni być dumni ze wszystkich swoich żołnierzy – nie tylko z tych: z GROM-u.
KONKLUZJA:
GROM to jedno z wielu niezbędnych narzędzi w dyspozycji Sztabu Generalnego RP, obok innych rodzajόw broni (wojska pancerne, lotnictwo, ciężka piechota, artyleria, etc.). Każdy rodzaj broni jest wykorzystywany do innych zadań – jak rόżne narzędzia używa się do rόżnych czynności.... Nie ma ”lepszych i mniej lepszych”.
! Polska potrzebuje żołnierzy ‘twardych’!
Polacy nie chcą słyszeć narzekań i skarg!
To nie przystoi żołnierzowi!
Zwłaszcza teraz, kiedy oprόcz Rosji jeszcze i Niemcy zaczęli grozić Polsce! Chociażby niedawna wypowiedź niemieckiej Minister Obrony Narodowej, ktόra oświadczyła, że Niemcy będą ”walczyć o polską opozycję” (czytaj walczyć o Volksdeutsche’όw z Platformy Obywatelskiej oraz Nowoczesnej).
Siły Specjalne ryzykują nawet w czasie pokoju, kiedy liniowe grupy bojowe są nieaktywne.
A o wielu tajnych i niebezpiecznych akcjach żołnierze GROM-u w ogóle nie mówią. Ale jak to pouczała pewna interesująca postać ze sztuki Fredry, należy: ”… Znać proporcje Mocium Panie…”.
PRZECZYTAJ: