Artykuł opublikowano wiosną 2018 roku.
"Teoria zderzaków 2.0
Kiedy Wałęsa urzędował w pałacu prezydenckim ćwierć wieku temu, często stosował tzw. "teorię zderzaków".
Zasady teorii były proste; dać odpowiedniemu kandydatowi (zderzakowi) tekę resortu konstytucyjnego - czyli trudne ministerstwo, następnie silnie go zmotywować, zapewnić go o całkowitym wsparciu dla jego kontrowersyjnych działań oraz dać mu niezbędną ochronę medialną.
Osobnicy o silnie rozwiniętym 'ego' - ale słabo rozwiniętym intelekcie i instynkcie przetrwania - przyjmowali z rąk Wałęsy misje z serii 'impossible'. W taki właśnie chytry sposób Wałęsa forsował niepopularne społecznie reformy i ustawy a całą krytykę kierował w ministerstwo i jego zarządcę, wskazując kto jest odpowiedzialny.
Już po legalizacji niepopularnych ustaw, Wałęsa krzyczał, że Polakom dzieje się krzywda a on przecież nie pozwoli, aby tak było i szybko wywalał 'winnego' w danym ministerstwie.
Wałęsa często chwalił się, że ministrowie to "zderzaki" w zderzeniu pomiędzy nim a obywatelami oraz że "zderzaki" szybko zmienia na nowe, do nowych niepopularnych zadań.
Właśnie taką metodę "zderzakową" używał do oszukiwania Polaków.
Warto pamiętać, że wtedy jego bliskim współpracownikiem był sam Jarosław Kaczyński i możliwe, że to właśnie on nauczył Wałęsę tej 'sztuczki'.
Obecnie, po 25 latach, widać kopię tej samej sztuczki - tylko w wykonaniu samego Kaczyńskiego, który powołuje wyrazistych ministrów do zadań niezwykle trudnych i wymaga od nich, aby skonfliktowali się z Unią Europejską - a potem udając zdziwionego - usuwa ich ze stanowisk! Mowa oczywiście o MON i MSZ. Reszta, czyli Szyszko i Radziwiłł to faktycznie są nieudacznikami.
Ale Macierewicz i Waszczykowski byli 'całkiem nieźli'.
Tak więc widać, że Kaczyński zmodyfikował wałęsowską "teorię zderzaków" i śmiało można jej przypisać wersję "2.0".
Kiedy Polska była już członkiem Unii Europejskiej, politycy zachodnich demokracji uznali chyba "teorię zderzaków" za dziedzictwo europejskie i w nagrodę chciano powołać Wałęsę do osobliwego klubu tzw. 'europejskich mędrców' co odbiło się w samej Polsce silną konsternacją i pogubieniem się w realiach wielu Polaków. Na szczęście przyszły wybory, w których Wałęsa poszedł do kąta, bo dowiedział się co rzeczywiście myśli o nim naród. Jego następca 'Kwach' również jeszcze długo odczuwał byłą prezydenturę Wałęsy i chyba z tego powodu szukał ratunku w wódce... zdarzało mu się nawet mylić adresatów swoich uwag i wypowiedzi, jak chociażby ta słynna uwaga skierowana do suki Ludwika Dorna - zamiast bezpośrednio do Ludwika Dorna.
A co do Ludwika Dorna, który był przecież uważany za "trzeciego bliźniaka" (z uwagi na ich wspólną - z Kaczyńskimi - drogę w Solidarności i działalność opozycyjną). Kiedy Dorn i próbował pokazać jakąś część swojej autonomii w sejmie - jako jego przecież gospodarz - to Jarosław Kaczyński uznał Dorna za zużytego politycznie. Wysłał Dornowi kilka 'życzliwych' uwag i pouczeń za pomocą mediów elektronicznych co do ''sposobów - w jaki Dorn powinien traktować swoją żonę". Właśnie w taki nieelegancki sposób J. Kaczyński rozstał się z wieloletnią i sprawdzoną przyjaźnią. A należy dodać, że uwagi małżeńskie w wykonaniu J. Kaczyńskiego są głupio-oryginalne, ponieważ jeszcze sam jest 'kawalerem na wydaniu'.
Nawet w chwili obecnej Jarosław Kaczyński wzoruje się na Wałęsie... Grudniowa farsa w Sejmie nad votum nieufności dla premier Beaty Szydło z Jarosławem Kaczyńskim w tle, który zażarcie bronił Szydło udowadniając jej polityczną niezbędność w kierowaniu Radą Ministrów. Potem jej pogratulował i zapewnił o pełnym wsparciu... Dostała kwiaty od samego prezesa PiS. Beata Szydło opuściła Sejm i udała się do swojej kancelarii i tam właśnie - w chwilę później dowiedziała się, że prezes PiS wręczy jej ponownie kwiaty, bo... ją właśnie zdymisjonował!
Polacy sięgnęli po środki uspakajające, a co słabsi mentalnie obywatele IV RP sięgnęli nawet po wódkę - w celu, aby rozgryźć logikę prezesa PiS. Na próżno szukać odpowiedzi na trzeźwo.
A Jarosław Kaczyński nic innego nie zrobił - tylko zastosował się do przemyśleń swojego byłego przyjaciela Wałęsy z przed ćwierćwiecza, który w chwilach zadumy (po kilku piwach) mawiał: "...jestem ZA, a nawet PRZECIW...".
I tak oto nastał rok 2015; PiS po wyborach zaczął mianować swoich ministrów. Kaczyński sięgnął jeszcze raz po sprawdzonych i lojalnych przyjaciół. Wiedział, że walka polityczna będzie ciężka i tylko wyraziści politycy tej walki się nie przestraszą. I się nie zawiódł. Dzięki nim mógł rozpocząć walkę o dobrą pozycję Polski w Unii Europejskiej oraz rozwalić układ dawnego PRL-u chronionego przez układ rosyjsko-niemiecki. Ale teraz - zdaniem Kaczyńskiego - polityka Polski doszła do takiego punktu, w którym należy wymienić "zderzaki".
Te "zderzaki", które już zakończyły swoją misję wymienił w tzw. rekonstrukcji w styczniu b.r., (czyli Macierewicz i Waszczykowski). Natomiast do wymiany jest wciąż aktualny i potrzebny Zbigniew Ziobro, który jest w trakcie swojej misji. Gdy Ziobro zakończy swoją misję to wyda się oficjalny komunikat, że wkurzył Unię Europejską i należy wymienić dla nowego wizerunku resortu. Kaczyński wie, że Ziobro jest bez ruchu i musi "dorżnąć politycznie" obecnych sędziów i prokuratorów odziedziczanych obowiązkowo po PRL-u, bo jeśli zahamuje, to ci sędziowie i prokuratorzy z PRL-u "dorżną politycznie" z zemsty Ziobrę - przy byle okazji.
Tak Kaczyński zmieni całą ekipę swoich przyjaciół, tak jak niegdyś pozbył się Ludwika Dorna.
Zapomniał tylko, że Polacy głosowali na konkretnych kandydatów w swoich okręgach, że PiS to ludzie a nie tylko Jarosław Kaczyński! Teraz wyborcy są wkurzeni, że ministrowie i premier nie są z 'ich bajki'. Pytają, gdzie Szydło, Macierewicz, Waszczykowski? A kim są ci nowi? Kto ich zna? Co do tej pory uczynili dobrego? Przecież to finansiści i akademicy, czyli oszuści i nieudacznicy!
Idą wybory samorządowe... Kaczyński myśli jak Wałęsa: że rozgrywa pozostałych. Oby się nie zdziwił... A jeśli Macierewicz, Szydło, Waszczykowski i inni założą własną partię? To z pewnością zgarną dużo z 'puli wyborów samorządowych 2018 roku'.
No i jeszcze Andrzej Duda i jego rola w tym całym cyrku z rekonstrukcją...
Duda skarży się, że Macierewicz go nie szanuje! A czy jest za co? Niech Duda przeczyta życiorys Macierewicza a potem swój życiorys... Duda nie jest żadną postacią czy osobowością - trafnie to pokazuje serial " Ucho Prezesa".
Duda został 'wyprodukowany' przez Kaczyńskiego w konkretnym celu i zawdzięcza Kaczyńskiemu niemal wszystko! A teraz strzela 'focha'...
To Macierewicz odwalał całą robotę, aby wzmocnić wojsko, zbudować nowy rodzaj sił WOT i rozwijał polski przemysł zbrojeniowy, kiedy Duda rozdawał tylko ordery.
Kaczyński po rekonstrukcji apeluje do zwolenników PiS-u o zaufanie... Krzyczy: "zaufajcie". W latach 70-tych ubiegłego wieku był taki I Sekretarz PZPR, Edward Gierek. On miał w zwyczaju krzyczeć: "pomożecie?" I co wyszło?